Cieszy fakt, że film w żaden sposób nie wybiela Lance'a, tylko kreuje na lidera mafii, jaką była grupa US Postal. Armstrong zbudował wokół siebię twierdzę, która przez lata chroniła go przed oskarżeniami a historia o pokonaniu raka tylk omu w tym pomogła. Przerażające jest, że wydarzyło się to naprawdę. A jeszcze gorsze jest to, że kolarstwo wciąż jest uwikłane w doping - z tym, że to już nie EPO, nie kortyzon a środki, których UCI ani laboratoria medyczne nie są w stanie wykryć.
Z tym, że kolarstwo wciąż jest uwikłane w doping nie do końca mogę się zgodzić, są pojedyncze przypadki, ale nie jest to na taką skalę jak było wcześniej. Skończyły się czasy kolarzy cyborgów, u których nie było oznak słabości. Teraz u każdego kolarza z czołówki jest to widoczne bez wyjątku (Contador, Froome, Quintana, Nibali), występują nieraz anomalia, które zostały niewykryte, albo są efektem przypadku np. zwycięstwo Chrisa Hornera we Veulcie (zwycięstwo w generale w wieku 41 lat budzi podejrzenia, dodatkowo jest amerykaninem....), dobra postawa przez całą Vuelte Toma Dumoulina, pomimo, że jest kolarzem o zupełnie innej charakterystyce (dobre predyspozycje na czasowca).
Myślę, że obecnie największym problemem dla UCI są silniczki w rowerach, ale Unia skutecznie przeciw nim działa.
Bardzo nie cieszy fakt, ze taki film w ogóle powstał, ludzie nie mający pojęcia o kolarstwie zabierają głos i czynią ze wspaniałego człowieka ikonę kłamstwa i problemu sportu. Większość ludzi nie ma pojęcia, dlaczego ta afera wyszła na jaw, Armstrong został kozłem ofiarnym chorego systemu, w tamtych czasach jeśli chciałeś wygrywać, musiałeś brać, nie było kolarza z czołówki, który był czysty, wszyscy o tym wiedzieli, na zawodników jeżdżących bez dopingu mówiono, że jadą "o chlebie i wodzie". Słowa Lance bardzo dobrze obrazują tą sytuację, pewien dziennikarz zapytał się Armostronga czy gdyby mógł zmienić przeszłość, to zaniechałby brania niedozwolonych środków, na co Lance odpowiedział, że zrobiłby jeszcze raz to samo, chyba że dane było by mu jeździć w aktualnym peletonie. Dziennikarz był bardzo oburzony taką wypowiedzią, co tylko potwierdza na jakim poziomie obecnie, jest wiedza ludzi, dotycząca kolarstwa. Człowiek zdobywa się na niesamowitą odwagę, mówiąc prawdę w tak niekorzystnej dla siebie sytuacji i jest jeszcze za to potępiany. Jak zwykle, ludzie odpowiedzialni za ten cały bajzel z dopingiem, nigdy nie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności, łatwiej jest zniszczyć prawdziwego człowieka, który całe życie poświęcił na treningi, zabrać mu wszystko, co wywalczył ciężko pracą i zrobić z niego symbol dopingu, niż przyznać, że 'wszyscy o wszystkim' wiedzieli i nikomu to nie przeszkadzało. Tak więc, wystawiam adekwatną ocenę dla tego filmu, mimo iż go nie widziałem i raczej nie zobaczę..
Nie obejrzałem, ale ocenię :D Uwielbiam takich ludzi ;) Armstrong kozłem ofiarnym, przecież wciskali mu na siłę doping, a on się bronił rękami i nogami. To szuja, nie człowiek - jak wielu kolarzy z tego okresu.
Zastanawiam się, czy nie lepiej by było zalegalizować doping w kolarstwie bo co chwila coś wypływa i kiedyś okaże się, że wszyscy coś brali, tylko trudniej było wykryć:) A tak przynajmniej będzie transparentnie i sprawiedliwie:)
Silvestris, całkowicie się z Tobą zgadzam. Nie podoba mi się jednak to, że oceniasz film zanim go obejrzałeś... Proponuję, aby wszyscy pamiętali, że w US Postal jeździł też Darek Baranowski. Bardzo bronił potem Armstronga.
Filmu nie widziałem, choć jest w planie.
Faktycznie wszyscy wtedy koksowali. A nazywać szują człowieka, który mimo dopingu i tak spędzał na rowerze po 6 czy 8 godzin dziennie, który podporządkował temu życie, który po pokonaniu raka powołał do życia fundację, która z tą chorobą walczy po dziś dzień, nazywać go szują czy obrzucać innymi obelgami to brak słów jak dla mnie i świadczy jedynie o poziomie autora takich słów. Hank pewnie po bułki do sklepu by nie dojechał, więc jest ekspertem w temacie.
Wracając do filmu. Obejrzę i z pewnością ocenię.
,,wystawiam adekwatną ocenę dla tego filmu, mimo iż go nie widziałem i raczej nie zobaczę''-L I T O Ś C I ! ! !
Z główką masz najwyraźniej coś nie tak,jeśli wystawiasz ocenę za to jakim był sportowcem Armstrong,czyli oszustem.A nie za,że ten film jest np. beznadziejnie nakręcony,bo chyba na tym portalu za to wystawiamy tu oceny....
Szacunek!Relatywizm moralny 10/10,wśród oszustów będe tym największym i najcwańszym(najlepszy nie przechodzi mi przez klawiaturę).Liarce tylko się dostosował do ogółu.Lubisz kłamać/ściemniać/oszukiwać....w ,,żywe oczy"-NIE!Nikt nie lubii,do momentu,kiedy zaciera się granica,a zmęczony łganiem umysł zaczyna aktualizować program ''Nie oszukałem,bo wszyscy oszukiwali".Wybacz LOGIKA jest bezwzględna...Ten który oszukał oszukujących, pozostaje oszustem. Polecam Ci wywiad Ophry z Liarcem, no zgroza, oszukiwałem ,ale najlepiej ,więc o co chodzi?!Zastraszał ludzii(rodzina Andreu,masażystka u.s.postal),rujnował finansowao(Greg LeMonde)."Kozioł " miał przyjaciół w polityce(oczywiste),TV(równie oczywiste),szoł-biznesie(oczywiste,że tak się nie pisze),biznesie(jasne jak,qrwa złe zamiary szantażysty) i WŁADZACH KOLARSKICH!!!dla których był ''gwiazdką z nieba". Kolarstwo jest pięknym sportem,nie potrzebuje wielkich stadionów,ryczących silników,dobijanych konii,wyliczanych przeciwników...,a oszukując,oszukujesz samego siebie-to Armstrong u Ophry,który już nawet nie starał się grać poczucia winy,on chybajuż go nie miał i faktycznie uwierzył,że wszystko wygrał uczciwie.
Ciężko zapisać liczby urojone.Przymiotniki: powierzchowny,nieuzasadniony,bezpodstawny,wyimaginowany,czy są dla Ciebie zrozumiałe?Niestety, słowo adekwatne napewno nie jest.Niezależnie od oceny filmu i stosunku do jego bohatera dostajesz, tak prywatnie, odemnie notę, pierwiastek z -2(podobo to właśnie jest liczba urojona).Swoją drogą to dobra metoda,oceniać bez oglądania,co za oszczędnośc czasu, no ale to chyba NIEjest adekwatne.
Ja po zobaczeniu filmu, myślalam o tym , że skoro wygrywał biorący wśród biorących, to wygrywał i tak najlepszy (chociaż nie jest to chyba aż tak proste). I mimo wszystkich przewinień i wad pomyślałam, że był wielkim kolarzem, chociaż nie mam pojęcia o kolarstwie, i wcześniej nie wiedziałam o istnieniu tego człowieka. Więc chyba nie można powiedzieć, że film stawia go w tak złym świetle, skoro osoba bez żadnej wiedzy na ten temat doszła do takich wniosków. Twórcy starali się go przedstawić jako człowieka, nie jako wcielenie zła albo ideał, ale jako człowieka ze słabościami.
/"Człowiek zdobywa się na niesamowitą odwagę, mówiąc prawdę (...)"/
Przecież Armstrong konsekwentnie, niemal do samego końca wszystkiemu zaprzeczał, kłamiąc ludziom w oczy. Dopiero jak nazbierały się tysiące stron raportów i dowodów łaskawie powiedział "tak, brałem", co już wszyscy wiedzieli. Niesamowita odwaga.
Armstrong jest oszustem i nie umniejsza tego fakt, że oszustów w kolarstwie było (?) całe mnóstwo. Oczywiście jego postać wychodzi daleko poza ramy samego sportu, faktyczne zasługi jego fundacji i jego samego w walce z rakiem, nadzieja jaką dał wielu chorym - to jest jego spuścizna, której mu nikt nie odbierze. Ale... wciąż pozostanie oszustem, a zinstytucjonalizowany doping, którego był czołową postacią, to jedna z największych kompromitacji nie tylko kolarstwa, ale całego sportu.
I piszę to wszystko w chwili, gdy kolejna wielka postać ze świata sportu na konferencji prasowej oznajmia, że oblała test antydopingowy...