Scenariusz straszny nie trzyma się kupy, żadnych śmiesznych gagów no i ta okropna praca kamery. Odgrzewany, przeterminowany kotlet.
nie wspomniałem jeszcze o fatalnej grze aktorów. A tak liczyłem na Krzysztofa Kowaleskiego...
Film może i byłby nienajgorszy, gdyby go jakoś poskładano do kupy. Scenariusz sprawia wrażenie, jakby został napisany przez 12- letnie dziecko. Szkoda, bo niektóre dialogi i teksty są naprawdę niezłe i mają nawet coś z Misia, ale niestety tylko "coś". Żal mi jest zwłaszcza doborowej obasdy- wiekszość z aktorów wypada niestety słabo, by nie powiedzieć żenująco.
W przeważających momentach, zarówno grane postacie, jak i sceny, są mocno przerysowane i zamiast bawić, po prostu irytują, jak chociażby nazwiska takie jak "Pupa", "Podłoga", czy "Wiadro". Żenujące też są sceny z chińskim tańcem Zofii Merle, skakanie Jarząbka, czy sceny z banku z rzekomo zmartwychwstałym dziadkiem... Nie tędy droga... No i calość (o ile można tu w ogóle mówić o jakiejś spójnej całości), ciągnie się niemiłosiernie długo.
Film ratują jeszcze niektóre teksty i dialogi ("Rozum to ma pani w dupie, a dupę we Władywostoku", "-I nawet do widzenia nie powiedziała. - One już tak mówią, że nie mówią." Czy chociażby pierwsze słowa w filmie wypowiadane przez Merle oraz scena żywcem przeniesiona z Rejsu (rewanż).
Szkoda pracy Tyma i zastępów gwiazd na ekranie.
Jestem pewien, że gdyby udało się dobrać jakąś zgraną ekipę, dopieścić całość, a Tym z kimś jeszcze zdolnym w duecie solidnie popracował nad tekstami i dialogami, wyszedłby z tego całkiem dobry film.
A tak.. daję 4/10, choć to chyba i tak trochę zawyżona ocena.