Raptem kilka razy zdarzyło mi się trafić na filmy tak nieziemsko nudne, że musiałem podchodzić na dwa razy, bo za pierwszym zasnąłem. 'Ryś' jest kolejną pozycją z tej listy. Ciągnie się niemiłosiernie, nieubłaganie przez ponad dwie godziny ani razu nie rozśmieszając, w zasadzie nie wywołując żadnej reakcji. Tym zebrał cudowną obsadę, naprawdę największy polski kwiat aktorstwa, jednocześnie kazał im robić z siebie idiotów. Humor sytuacyjny jest wybitnie wymuszony, nie ma żadnej lekkości, wydaje się być jakby grubo wyciosany siekierą z klocka drewna z nadzieją, że poprzez jakieś nawiązania czy podobieństwa do 'Misia' ktoś uzna go za zabawny. A o totalną pomstę do nieba wołają próby 'rozśmieszenia' zabawą językiem. Ludzie! Czy naprawdę śmieszy was nadawanie bohaterom dziwnych nazwisk oraz bełkotanie i straszliwe kaleczenie języka polskiego? A może ja po prostu za dużo wymagam, może humor nie powinien być bardziej inteligentny i wyrafinowany, może właśnie powinien być ogromną, prostacką cegłą jak w 'Rysiu'? Jeśli o mnie chodzi - ten film niczym się nie broni, jest niemal obrazą dla Barei, który pewnie w grobie się teraz przewraca.