"Lion. Droga do domu" może przybić piątkę "Motylowi Still Alice", a Stanisław Barańczak może z zaświatów tym specom, czyścić buty!
Myślę, że spece od marketingu nawet nie mieli wątpliwości - jest Dev Patel? No to lecimy z powtórką, czyli tytuł podobny do ,,Slumdog. Milioner z ulicy".
Może już nie chodzi o tłumaczenie (bo tytuł "Lew" niekoniecznie byłby dobrym tytułem w języku polskim), ale przyznaję, że mnie też wkurzają takie podwójne polsko-angielskie tytuły - jeśli już chcieli "Drogę do domu" to niech będzie "Droga do domu", a jeśli "Liona" to niech będzie "Lion").
Weźmy "Scoop - Gorący temat". Albo "Nine - Dziewięć". Czy to nie brzmi śmiesznie?
"Motyl. Still Alice" to też dobry antyprzykład. :P
Polski fenomen maniakalnego tytułowania zagranicznych filmów "Droga z/do/na..." to osobne studium przypadku.
Zdecydowanie się zgadzam - szczególnie "Nine - dziewięć", ten tytuł brzmi jak nauka liczb po angielsku w podstawówce. :D
Scoop to już bardziej zaawansowane słowo, ale po co je zostawiać, gdy znalazło się tłumaczenie? Repo Men - windykatorzy, I'm not there. Gdzie indziej jestem, Immortals - bogowie i herosi - to kolejne filmy z tego typu tytułami. A w innych przypadkach tragiczne tłumaczenia jak Suicide Squad...
Ja jestem zwolennikiem dosłownego tłumaczenia tytułów, które jest zgodne z zamysłem reżysera, bądź producenta. W pewnych przypadkach, gdy ciężko przetłumaczyć, jestem w stanie zrozumieć jakąś modyfikację, ale nie zgadzam się na kierowanie uwagi widza w inną stronę. Wtedy interpretuje się tytuł jakiegoś gościa od marketingu zamiast twórcy filmu, co należałoby robić.
Aż dziw, że nie było takich tworów jak: Inception - Incepcja, Amistad - Przyjaźń (statek przyjaźni xd) czy Slumdog - pies ze slumsów XD
Co do kierowania w inna stronę to ostatnim bolesnym hitem był "Arrival" mogło być chwytliwe i zwięzłe "Nadejście" lub "Przybycie", a dostaliśmy "Nowy początek" :(, nie używam tego tytułu jak wielu takich spie****onych wymysłów.
nie ma tu zadnego czepialstwa ! Po jaka cholere to dodaja ??!! Na miejscu rezysera bym sie wkur*il, ze zmieniaja mi tytul filmu. Siedze i wymyslam sobie tytul...o jest! Ten bedzie swietny. Idealnie pasuje, jest krotki itd, itp. Film jest dobry, wchodzi na rynek miedzynarodowy i zmieniaja mi tytul!!!
Zmiencie : Pulp fiction, ojciec chrzestny...
Tytul filmu powinien byc przetlumaczony doslownie lub jesli wychodza jakies kwiatki z tlumaczenia to powinna zostac oryginalna wersja bez tlumaczenia.
Tytuł nie musi być tłumaczony dosłownie, ba, lepiej gdy tłumacz potrafi wyeksponować coś trafniej w swoim języku.
tytul oryginalny : Lion
tytul przetlumaczony : Lion. Droga do domu
Nie widze tutaj nic wyeksponowanego tylko DODANEGO.
Nie chodzi akurat o ten tytuł, tylko o idiotyczne dyskusje "znawców" sztuki przekładu na temat tłumaczenia tytułów filmowych.
Kompletną bzdurą jest stwierdzenie, że "tytul filmu powinien byc przetlumaczony doslownie lub [...] powinna zostac oryginalna wersja bez tlumaczenia". Zainteresowanych odsyłam do książki Arkadiusza Belczyka "Tłumaczenie filmów", a konkretnie do rozdziału 8. Kilka uwag o tłumaczeniu tytułów.
Ale "znawcy" ciągle podejmują temat tłumaczeń. Ciekawe, ile z nich potrafi posługiwać się choć jednym językiem w stopniu, powiedzmy podstawowym... ;)
Akurat w tym przypadku niepotrzebnie się czepiasz. W zasadzie pl tyt. ciekawiej brzmi niz samo: Lion. Nie masz innych ważniejszych spraw "na głowie " ?
Nie wiem czy wiecie, ale te filmy dlatego maja calkiem inne nazwy w Polsce, bo za doslowne przetlumaczenie, placi sie ogromne pieniadze (prawa autorskie), stad te wymyslne nazwy.
Dokładnie, też to słyszałam. Za oryginał płaci się jakąś niebotyczną sumę, dlatego taniej wychodzi wymyślić jakiś tytuł. :D
gdzie o tym można poczytać? to chyba najgłupsza rzecz w odmętach internetu, na jaką natrafiłam... gdyby to była prawda, to dlaczego taki James Cameron, ma gdzieś prawa autorskie? chyba by umarł, gdyby jego dzieła zaczęto przekształcać. Titanic - Góra przeznaczenia, albo Avatar - Powrót Pocahontas ;p
Terminatora oszczędzę ;p chociaż już Obcego mu zepsuli, ale akurat decydujące starcie tak się wpisało w pop kulturę, że jakoś tego nie mam tłumaczom za złe
Sorry, ale nie jestem pewna gdzie można o tym poczytać. Tak nam mówiła lektorka (aka. nauczycielka) na zajęciach z filmu w Londynie.
nie wiem jednak, co tytuł ma wspólnego z dziełem, skoro jest nierozerwalnie związany z filmem, a w zasadzie ze scenariuszem... tłumacz powinien jak najwierniej przełożyć treść, a jeśli tytuł jest nazwą własną, to w zasadzie powinien pozostać bez zmian... kasa z dystrybucji i tak trafia do twórców, dystrybutor zagraniczny zatrzymuje tylko niewielką część, to trochę nielogiczne, żeby zasłaniać się prawami autorskimi... zastosowanie tego, o czym mówisz miałoby sens w przypadku sequeli, a jak wiadomo często mają identyczny tytuł jak pierwowzór... to nie jest reguła, a problem wydaje mi się nieco bardziej złożony niż to, o czym mówisz... i nie jest to też jakaś nowość, którą wprowadzono niedawno, bo wówczas zmieniano by wszystkie tytuły oscarowych filmów, a jednak większość zachowano i to bez zmian jakichkolwiek, np. Jackie, Moonlight, czy La La Land (a wcześniej Whiplash tego samego reżysera)
Coś jej się popieprzyło. Może chodziło o to, że film dystrybuowany w oryginalnej wersji (z napisami) jest droższy niż film z dubbingiem (chodzi o cenę licencji).
Od siebie dodam tylko, że tytuł książkowego pierwowzoru, notabene samego Saroo Briedleya, to "A Long Way Home". Także polski tytuł to niejako kompilacja tytułu książki i jej adaptacji. I w tym przypadku jest to całkiem niezłe tłumaczenie.
Pewnie o to właśnie chodziło, aby jednocześnie nawiązać i do oryginalnego tytułu filmu jak i do książki.
Jak dla mnie, zarówno Lion jak i Droga do domu to słabe tytuły.
Wybacz, ale czasem aż chce się zaproponować żeby niektórzy "znawcy" jak to powiedział springsteen, siedli lepiej do poprawiania napisów na torrentach, zamiast popisywać się swoją wiedzą w zakresie translatoryki wypisując o ekwilibrystyce (elokwentnie, ulala) tłumaczy tytułów - już więcej byłoby z tego pożytku.
Akurat dodawanie kilku słów po oryginalnym tytule ma swoje uzasadnienie i jest to częsty zabieg, nie tylko w Polsce, np. "Cast Away - poza światem/- Verschollen" (niem.), "Shutter. Widmo/ Sie sehen dich" (niem.). Tak się składa, że niektórzy nadal nie znają angielskiego - choćby starsze pokolenie - i nikt od nich tego nie wymaga, a już na pewno nie tłumacze, dla których tworzenie przekładu to ich zajęcie i zarobek. Takiemu własnie przykładowemu starszemu pokoleniu ciężko byłoby odgadnąć co skrywa tytuł, nie mówiąc już o tym, że niektórzy nie potrafiliby go wymówić. Żyjemy w Polsce więc mówimy po polsku i tytuły też tłumaczymy na polski. Mieliśmy kilka wpadek, ale akurat w przypadku filmu "Lion. Droga do domu" polski tytuł jest jak najbardziej trafny zważywszy na oryginalny tytuł książki Brierleya. Dobry przekład, gdzie zachowany jest sens, klimat oryginału i zrozumienie zagranicznego odbiorcy to jest sztuka, więc trochę pokory wobec tłumaczy nie zaszkodzi.
Pozdrawiam
Zgadzam się w całej rozciągłości z engie963.
Nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy widzę że ktoś jawnie nie ma żadnego wykształcenia w kierunku translatoryki, nie wie jak robota tłumacza wygląda "od zaplecza", a krytykuje. Najgorsze, że ta nagonka jest teraz na porządku dziennym. ehhhh.
I dzięki takiej wykładni mamy tytuły jw. czyli tani bełkot, który odstręcza samym brzmieniem i anglojęzycznych i nie. Skoro z Avatarem, Incepcją, Pulp Fiction czy Rainmanem sobie poradzili to i z każdym innym tytułem sobie poradzą. Po prostu bzdurną teorię powtarzasz, bo Cię tak nauczyli...
Poza tym film można było po prostu przetłumaczyć na Lew i też nic by nie stracił.
Na IMDb można wyczytać, że tytuł tego filmu to "Lion" AKA "A Long Way Home", niektóre filmy mają takie "dodatkowe" tytuły. Poza tym jeszcze w sześciu krajach tytuł jest podobny do naszego, dokładne tłumaczenie tego drugiego tytułu z angielskiego, "Lion - długa droga do domu". Na przykład w Niemczech jest taki tytuł.
czy na pewno znasz zastosowanie zwrotu aka? bo nijak ma związek z dodatkowym tytułem, tudzież podtytułem
Przybija sobie jeszcze piąteczkę z "Noe - wybrany przez Boga", ale i tak chyli czoła przed wybitnym tureckim tłumaczeniem tego tytułu "Nuh: Büyük Tufan", czyli po naszymu - "Noe -Wielka Powódź".
dodam jeszcze dla wszystkich malkolmentow, tlumaczenie polskie jest bardzo dobre. Po pierwsze tutaj nie ma nic wspolnego ze zwierzeciem. Lion to znaczenie jego prawdziwego imienia Sheru. Tak, wlasnie mial na imie, a nie Saroo. Przez prawie 30 lat nie wiedzial pisowni swojego imienia a tym samym znaczenia jego imienia. Droga do domu to idealny tytul ktory ma prawdziwe znaczenie, bo tak naprawde film jest o jego drodze do domu. Tyle w temacie. Raz jeszcze, tlumaczenie filmow przez obcojezycznego dystrybutora moze byc dowolne.